Typ tekstu: Książka
Autor: Brzechwa Jan
Tytuł: Gdy owoc dojrzewa
Rok: 1958
korek uderzeniem dłoni i jednym łykiem wychylił zawartość butelczyny. Ale i ci również wkrótce ruszyli ku miastu.

Wróciliśmy do mieszkania. Doktor Jakub był wyczerpany i blady, dłonie z lekka mu drżały.

- Biedny, głupi naród... - powiedział ze smutkiem.

Do pokoju weszła Raisa oznajmiając, że herbata na stole.

34. WSPOMNIENIA CIĄG DALSZY

Na wiosnę, gdy zakwitały akacje, nadeszła wiadomość od ojca, że dostał posadę i oczelcuje nas w Warszawie.

Matka zabrała się natychmiast do pakowania niezbędnych rzeczy. Meble i książki przez jakiś czas miały zostać jeszcze w Wielkich Łukach.

Trochę mi było żal wyjeżdżać właśnie teraz, gdy lada dzień spodziewano się Poliny. Zapowiedział również
korek uderzeniem dłoni i jednym łykiem wychylił zawartość butelczyny. Ale i ci również wkrótce ruszyli ku miastu.<br><br>Wróciliśmy do mieszkania. Doktor Jakub był wyczerpany i blady, dłonie z lekka mu drżały.<br><br>- Biedny, głupi naród... - powiedział ze smutkiem.<br><br>Do pokoju weszła Raisa oznajmiając, że herbata na stole.<br><br>&lt;tit&gt; 34. WSPOMNIENIA CIĄG DALSZY&lt;/&gt;<br><br>Na wiosnę, gdy zakwitały akacje, nadeszła wiadomość od ojca, że dostał posadę i oczelcuje nas w Warszawie.<br><br>Matka zabrała się natychmiast do pakowania niezbędnych rzeczy. Meble i książki przez jakiś czas miały zostać jeszcze w Wielkich Łukach.<br><br>Trochę mi było żal wyjeżdżać właśnie teraz, gdy lada dzień spodziewano się Poliny. Zapowiedział również
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego