Typ tekstu: Książka
Autor: Breza Tadeusz
Tytuł: Urząd
Rok wydania: 1984
Rok powstania: 1960
sekretariacie ten sam niewysoki, młody ksiądz przy zawalonym aktami stole. Podając mu kopertę, głosem mocno zadyszanym spytałem, kiedy mogę, liczyć na odpowiedź. Nic nie odrzekł, aż dopiero wyjąwszy list z koperty i przybliżywszy do oczu krótkowidza, opatrzonych grubymi
szkłami, wstał i zakomunikował mi, że mogę się zgłosić po nią pojutrze.
- Na wszelki wypadek proszę jednak do mnie przedtem zadzwonić - rzekł. - Żeby się niepotrzebnie na ten upał nie fatygować. Oto mój numer bezpośredni.
Wypisał mi go. Podprowadził do drzwi. Wyciągnął rękę na pożegnanie. Pamiętny wskazówek Campillego, że trzeba naciskać, rzekłem:
- Za parę dni ksiądz zamyka swoje biuro, ja zaś, jak ksiądz może wie, specjalnie
sekretariacie ten sam niewysoki, młody ksiądz przy zawalonym aktami stole. Podając mu kopertę, głosem mocno zadyszanym spytałem, kiedy mogę, liczyć na odpowiedź. Nic nie odrzekł, aż dopiero wyjąwszy list z koperty i przybliżywszy do oczu krótkowidza, opatrzonych grubymi<br> szkłami, wstał i zakomunikował mi, że mogę się zgłosić po nią pojutrze.<br>- Na wszelki wypadek proszę jednak do mnie przedtem zadzwonić - rzekł. - Żeby się niepotrzebnie na ten upał nie fatygować. Oto mój numer bezpośredni.<br>Wypisał mi go. Podprowadził do drzwi. Wyciągnął rękę na pożegnanie. Pamiętny wskazówek Campillego, że trzeba naciskać, rzekłem:<br>- Za parę dni ksiądz zamyka swoje biuro, ja zaś, jak ksiądz może wie, specjalnie
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego