Byrona czytamy: "Dżiaur" Bajrona. To tęsknota za polskimi ogonkami, które (poza chrząszczem brzmiącym w trzcinie, wszak tą frazą w dawnej Polsce odróżniano ludność tubylczą od napływowej) decydują o tym, że polszczyzna jest polszczyzną, i że jeszcze nie zginęła (?). To jęk błagalny o "ę, ą, ś, ź, ć, ń, ż, ł".<br>Najtęższe umysły kombinowały, gdzie w komputerowej tablicy znaków umieścić te, z naszymi ogonkami. Wykoncypowano bodaj kilkanaście pomysłów; a to Latin z kolejnymi numerkami a to Mazovię, wreszcie ostatnio Unicode. Powstało też kilkadziesiąt programów konwertujących, jeden lepszy od drugiego. Tę walkę polszczyzna przegrywa brakiem zgodności.<br><orig>Teletekst</> w telewizorze ignoruje polskie znaki i