Typ tekstu: Książka
Autor: Krzysztoń Jerzy
Tytuł: Wielbłąd na stepie
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1978
w głuchą czeluść kopalni, czarne ściany ociekały wilgocią, dotykała ich po omacku, czuła, że to sztolnia śmierci, z której nigdy nie będzie wyjścia. Sen był krótki, ale długo nie mogła ochłonąć. "A jeśli ja wkrótce umrę?" - pomyślała. Poczuła się tak przeraźliwie samotna, że obudziła Stacha i poprosiła, aby ją pocałował.
Nazajutrz minęli zagłębie węglowe i pociąg szedł dalej w kazachstański step.


5
- Okropna ziemianka! Toż to istna nora w glinie!... - zawołała Zosia, rozglądając się po złuszczonych ścianach. - Dziadowskie okienko... Świata nie widać... Jedna prycza dla sześciorga...
- Nie narzekaj! - powiedziała Ziuta. - Lepiej rozpakuj bambetle. Wrzątkiem wyparzyłam pryczę... Pluskwy miały sądny dzień! Piecyk
w głuchą czeluść kopalni, czarne ściany ociekały wilgocią, dotykała ich po omacku, czuła, że to sztolnia śmierci, z której nigdy nie będzie wyjścia. Sen był krótki, ale długo nie mogła ochłonąć. "A jeśli ja wkrótce umrę?" - pomyślała. Poczuła się tak przeraźliwie samotna, że obudziła Stacha i poprosiła, aby ją pocałował.<br>Nazajutrz minęli zagłębie węglowe i pociąg szedł dalej w kazachstański step.<br><br><br>5<br>- Okropna ziemianka! Toż to istna nora w glinie!... - zawołała Zosia, rozglądając się po złuszczonych ścianach. - Dziadowskie okienko... Świata nie widać... Jedna prycza dla sześciorga...<br>- Nie narzekaj! - powiedziała Ziuta. - Lepiej rozpakuj bambetle. Wrzątkiem wyparzyłam pryczę... Pluskwy miały sądny dzień! Piecyk
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego