Typ tekstu: Książka
Autor: Brzechwa Jan
Tytuł: Baśnie i poematy
Lata powstania: 1945-1948
coraz bliżej.

Minęło godzin, które się dłużą,
Ani za mało, ani za dużo,
Lecz właśnie tyle, ile potrzeba.
Czarne się stały obszary nieba,
Tylko glob ziemski w przestrzeń uciekał
I złotą tarczą jaśniał z daleka.

Nagle błysnęło światło przez okno,
Sputnik łagodnie Księżyca dotknął,
Jeszcze przez chwilę wolno się toczył,
Niby w dolinę ze skalnych zboczy.
Więc pan Soczewka siedząc w swej kulce
Szybko zaciągnął wszystkie hamulce,
Nacisnął dźwignie, zluzował sworznie
I drzwi otworzył bardzo ostrożnie.

Ujrzał przed sobą widok niezwykły:
W promieniach Słońca opary nikły,
A z tych oparów się wyłaniały
Śnieżne pagórki, lodowe skały,
Gdzieniegdzie krater szklisty i biały
coraz bliżej.<br><br>Minęło godzin, które się dłużą,<br>Ani za mało, ani za dużo,<br>Lecz właśnie tyle, ile potrzeba.<br>Czarne się stały obszary nieba,<br>Tylko glob ziemski w przestrzeń uciekał<br>I złotą tarczą jaśniał z daleka.<br><br>Nagle błysnęło światło przez okno,<br>Sputnik łagodnie Księżyca dotknął,<br>Jeszcze przez chwilę wolno się toczył,<br>Niby w dolinę ze skalnych zboczy.<br>Więc pan Soczewka siedząc w swej kulce<br>Szybko zaciągnął wszystkie hamulce,<br>Nacisnął dźwignie, zluzował sworznie<br>I drzwi otworzył bardzo ostrożnie.<br><br>Ujrzał przed sobą widok niezwykły:<br>W promieniach Słońca opary nikły,<br>A z tych oparów się wyłaniały<br>Śnieżne pagórki, lodowe skały,<br>Gdzieniegdzie krater szklisty i biały
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego