Typ tekstu: Książka
Autor: Choromański Michał
Tytuł: Zazdrość i medycyna
Rok wydania: 1979
Rok powstania: 1933
odstraszający, lecz jakże podziwu godny widok. Po ciemnej łące przeszli przed nim nieskończonym szeregiem chorzy. Trzymali w rękach skrwawioną gazę i watę, wznosili nad głowami niepotrzebne już kule .

Ja?: na paradzie przesunęły się przed nim niczym tanki i armaty operacyjne stoły, aparaty rentgenologiczne, diatermiczne, maszyny prostujące i łamiące chore członki. Niby reflektory oświetlały ten wieczór kwarcowe lampy i ratującą świętą bronią rozbłysły w ich świetle wszystkie chirurgiczne narzędzia. - Samotność i praca - zawołał chirurg. Lecz gdy otwierał bramę szpitalną, niechcący przypomniał sobie rzecz nader prostą.
"Przecież Rebeka nie powiedziała, że Widmar siedział przez cały dzień w domu. Powiedziała tylko, że rozmawiała z
odstraszający, lecz jakże podziwu godny widok. Po ciemnej łące przeszli przed nim nieskończonym szeregiem chorzy. Trzymali w rękach skrwawioną gazę i watę, wznosili nad głowami niepotrzebne już kule .<br>&lt;page nr=234&gt;<br>Ja?: na paradzie przesunęły się przed nim niczym tanki i armaty operacyjne stoły, aparaty rentgenologiczne, diatermiczne, maszyny prostujące i łamiące chore członki. Niby reflektory oświetlały ten wieczór kwarcowe lampy i ratującą świętą bronią rozbłysły w ich świetle wszystkie chirurgiczne narzędzia. - Samotność i praca - zawołał chirurg. Lecz gdy otwierał bramę szpitalną, niechcący przypomniał sobie rzecz nader prostą.<br>"Przecież Rebeka nie powiedziała, że Widmar siedział przez cały dzień w domu. Powiedziała tylko, że rozmawiała z
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego