Typ tekstu: Książka
Autor: Brzechwa Jan
Tytuł: Gdy owoc dojrzewa
Rok: 1958
a bodaj was!

Dziewczynka z jasnymi, prawie białymi warkoczykami i brwiami tarmosiła staruszka za rękaw, powtarzając w kółko:

- Dziadumiu, do domu! Dziaduniu do domu...

- Na Wielką Koniuszenną przejechać nie da rady - rzekł dorożkarz, wytrzeszczając na nas czarne jak węgiel oczy. - Idź, barin, do parku Aleksandrowskiego, poczekaj, aż się skończy "demonstrancja". Nie ma co tu stać po próżnicy.

Wysiedliśmy z sanek; ojciec dał "izwoszczykowi" dwudziestkę i zaczęliśmy przeciskać się ku bramie parku.

Nagle zabrzmiał donośny dźwięk trąbki i tuż po nim rozległ się trzask dwóch następujących po sobie salw. Zagwizdały kule.. Poczułem na karku przygniatający ciężar. Osunąłem się na ziemię. Ujrzałem obok siebie młodą
a bodaj was!<br><br>Dziewczynka z jasnymi, prawie białymi warkoczykami i brwiami tarmosiła staruszka za rękaw, powtarzając w kółko:<br><br>- Dziadumiu, do domu! Dziaduniu do domu...<br><br>- Na Wielką Koniuszenną przejechać nie da rady - rzekł dorożkarz, wytrzeszczając na nas czarne jak węgiel oczy. - Idź, barin, do parku Aleksandrowskiego, poczekaj, aż się skończy "demonstrancja". Nie ma co tu stać po próżnicy.<br><br>Wysiedliśmy z sanek; ojciec dał "izwoszczykowi" dwudziestkę i zaczęliśmy przeciskać się ku bramie parku.<br><br>Nagle zabrzmiał donośny dźwięk trąbki i tuż po nim rozległ się trzask dwóch następujących po sobie salw. Zagwizdały kule.. Poczułem na karku przygniatający ciężar. Osunąłem się na ziemię. Ujrzałem obok siebie młodą
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego