Typ tekstu: Książka
Autor: Żukrowski Wojciech
Tytuł: Kamienne tablice
Rok wydania: 1994
Rok powstania: 1966
łazience. Prosiła, żeby nikomu nie mówić, tylko zostawia rzeczy, a wpadnie po południu. - Pytam, czy ją zatrzymać. Podać herbatę? Uważałem za swój najmilszy obowiązek, wbrew jej zastrzeżeniom, uprzedzić saba.
Napięcie w nim tajało; przyjechała Margit, chciał już biec, pełen radosnej niecierpliwości. Do diabła z całą ambasadą, można na godzinę zniknąć. Nie ma spraw, które by wymagały natychmiastowych rozstrzygnięć. Zostaje tylko ten kandydat na pasażera na gapę, trzeba go spławić.
- Oczywiście, zatrzymaj, przyjmij tak, jakbym ja to zrobił. Zaraz będę - powiedział do Pereiry.
Odłożył słuchawkę i zaczął szukać papierosa. Dżaj Motal podsunął mu z żalem paczkę, którą już uważał za swoją.
- Niech mi pan
łazience. Prosiła, żeby nikomu nie mówić, tylko zostawia rzeczy, a wpadnie po południu. - Pytam, czy ją zatrzymać. Podać herbatę? Uważałem za swój najmilszy obowiązek, wbrew jej zastrzeżeniom, uprzedzić saba.<br>Napięcie w nim tajało; przyjechała Margit, chciał już biec, pełen radosnej niecierpliwości. Do diabła z całą ambasadą, można na godzinę zniknąć. Nie ma spraw, które by wymagały natychmiastowych rozstrzygnięć. Zostaje tylko ten kandydat na pasażera na gapę, trzeba go spławić.<br>- Oczywiście, zatrzymaj, przyjmij tak, jakbym ja to zrobił. Zaraz będę - powiedział do Pereiry.<br>Odłożył słuchawkę i zaczął szukać papierosa. Dżaj Motal podsunął mu z żalem paczkę, którą już uważał za swoją.<br>- Niech mi pan
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego