Typ tekstu: Książka
Autor: Zubiński Tadeusz
Tytuł: Odlot dzikich gęsi
Rok: 2001
teczki. - Coś znajdę, jak nie na pawlaczu, to kupię na rogu.
- No to kamień spadł mi z serca, niepokoiłem się, jak pan przyjmie moje sugestie, wy artyści bywacie tacy drażliwi.
- To mit z tą drażliwością - grzecznie zaprzeczył Jassmont.
- No, ale pan bezsprzecznie jest wielkim artystą, pierwsza liga, że tak powiem. Niedawno sam miałem poważną rozmowę na pana temat. Jak taka rozmowa potrafi człowiekowi oczy otworzyć... - Boczkowski otarł usta.
- Z kim, jeśli można wiedzieć? - Jassmont uznał, że powinien kontynuować ten wątek.
- Ba, żebym to ja, panie Janie, wiedział. A tak mówiąc między nami, to nie chcę wiedzieć, taka wiedza jest niebezpieczna. Przyszedł
teczki. - Coś znajdę, jak nie na pawlaczu, to kupię na rogu.<br>- No to kamień spadł mi z serca, niepokoiłem się, jak pan przyjmie moje sugestie, wy artyści bywacie tacy drażliwi.<br>- To mit z tą drażliwością - grzecznie zaprzeczył Jassmont. <br>- No, ale pan bezsprzecznie jest wielkim artystą, pierwsza liga, że tak powiem. Niedawno sam miałem poważną rozmowę na pana temat. Jak taka rozmowa potrafi człowiekowi oczy otworzyć... - Boczkowski otarł usta.<br>- Z kim, jeśli można wiedzieć? - Jassmont uznał, że powinien kontynuować ten wątek.<br>- Ba, żebym to ja, panie Janie, wiedział. A tak mówiąc między nami, to nie chcę wiedzieć, taka wiedza jest niebezpieczna. Przyszedł
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego