Typ tekstu: Książka
Autor: Brzechwa Jan
Tytuł: Gdy owoc dojrzewa
Rok: 1958
i kiwała do nas ręką. Wreszcie przyszedł ojciec. Pociągnąłem go za połę kurtki.

- Tatusiu!

Ojciec nie słyszał.

- Tatusiu!... Tatusiu!...

Wziął mnie na ręce i podniósł w górę. Szepnąłem mu poufnie do ucha:

- Niech tatuś przyjmie Frołowa.

- Już go przyjąłem - odpowiedział szeptem, jakby zwierzając mi wspólną tajemnicę.

Objąłem ojca za szyję.

Nieraz, gdy wychodziłem z panną Kazimierą na spacer, gruby Frołow brał mnie na parowóz... Byliśmy przyjaciółmi. Opowiadał mi o dawnej swojej służbie w marynarce; zwyczajem marynarzy żuł tytoń i miał wytatuowaną na lewej ręce głowę diabła. To było coś, co budziło respekt.

Zbliżyłem się do parowozu i przyglądałem się jego kołom
i kiwała do nas ręką. Wreszcie przyszedł ojciec. Pociągnąłem go za połę kurtki.<br><br>- Tatusiu!<br><br>Ojciec nie słyszał.<br><br>- Tatusiu!... Tatusiu!...<br><br>Wziął mnie na ręce i podniósł w górę. Szepnąłem mu poufnie do ucha:<br><br>- Niech tatuś przyjmie Frołowa.<br><br>- Już go przyjąłem - odpowiedział szeptem, jakby zwierzając mi wspólną tajemnicę.<br><br>Objąłem ojca za szyję.<br><br>Nieraz, gdy wychodziłem z panną Kazimierą na spacer, gruby Frołow brał mnie na parowóz... Byliśmy przyjaciółmi. Opowiadał mi o dawnej swojej służbie w marynarce; zwyczajem marynarzy żuł tytoń i miał wytatuowaną na lewej ręce głowę diabła. To było coś, co budziło respekt.<br><br>Zbliżyłem się do parowozu i przyglądałem się jego kołom
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego