Naprawdę.<br>Zatkało go. Mówiła o nim, broniąc na wszelki <br>wypadek. Nie była nowicjuszką.<br>Chłopczyku - powtórzył jej śmieszny <br>wołacz w duchu, z nagłą wdzięcznością <br>i podziwem - nadawałabyś się na kumpla rozbójników...<br>Cicho zamknął za sobą drzwi jadalni. W połowie pustej <br>sali przystanął. Było coś dziwnego w nim samym, <br>czego nie chciał. Nieuchwytnego, a tak ważnego, że zapomniał <br>na chwilę o potrzebie czujności.<br>- O co chodzi, Kulesza? - spytał surowo. - Garbaciejesz, <br>łamago.<br>Uwierała go świadomość pomyłki. Żal, że <br>mała umiała już kłamać.<br>Czysty idiotyzm! Wzruszył ramionami.<br>- Każ się podkuć, Kulesza - powiedział <br>prawie głośno. I za chwilę to jeszcze, że głupiemu <br>los sprzyja, bo chociaż