Typ tekstu: Książka
Autor: Zubiński Tadeusz
Tytuł: Odlot dzikich gęsi
Rok: 2001
sobie. Czuł się stary. Bardzo stary. Czuł także, bo nie mógł tego widzieć, że policzki mu spąsowiały. Najgorsze było to pomieszanie bezradności, fatalizmu i erotycznego podniecenia, jakie nim zawładnęło. Ona wstała, jakby mocniejsza: - Trzeba jakoś żyć, trzeba dołożyć do ognia, wygasa, a mróz nie ustępuje, od zimy nie ma wyzwolenia.


Niezadługo mieli gościa, jeśli Konstantego można było nazwać gościem. - Tylko pod żadnym pozorem nie zdejmujcie zaciemnienia, wojna się jeszcze nie skończyła, Ruskie bardzo nie lubią, jak ludność nie przestrzega zarządzeń wojennych, jesteśmy w strefie przyfrontowej, proszę, uważajcie, bo będziecie mieli kłopoty - przestrzegał niby żartobliwie, trochę po ojcowsku. Buchał podnieceniem, odmieniony. Usiadł
sobie. Czuł się stary. Bardzo stary. Czuł także, bo nie mógł tego widzieć, że policzki mu spąsowiały. Najgorsze było to pomieszanie bezradności, fatalizmu i erotycznego podniecenia, jakie nim zawładnęło. Ona wstała, jakby mocniejsza: - Trzeba jakoś żyć, trzeba dołożyć do ognia, wygasa, a mróz nie ustępuje, od zimy nie ma wyzwolenia. <br><br><br>Niezadługo mieli gościa, jeśli Konstantego można było nazwać gościem. - Tylko pod żadnym pozorem nie zdejmujcie zaciemnienia, wojna się jeszcze nie skończyła, Ruskie bardzo nie lubią, jak ludność nie przestrzega zarządzeń wojennych, jesteśmy w strefie przyfrontowej, proszę, uważajcie, bo będziecie mieli kłopoty - przestrzegał niby żartobliwie, trochę po ojcowsku. Buchał podnieceniem, odmieniony. Usiadł
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego