Typ tekstu: Książka
Autor: Konwicki Tadeusz
Tytuł: Dziura w niebie
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1959
Zza drzew ukazał się wolno i statecznie idący Zenuś. W lewej ręce niósł teczkę błyszczącą niklami, w prawej trzymał bukiet leśnych kwiatów. Udawał, że nie dostrzega wylegujących się pod dębem kolegów.
- Zenuś, chcesz zakurzyć? - krzyknął Polek. Chłopiec kroczył poważnie, odwróciwszy głowę w stronę lasu.
- Przecież wiesz, że nie znoszę tytoniu.
- No, dziorgnij ze dwa dymy, co ci szkodzi.
- Nie, nie chcę.
- Patrz, nowiuteńki papierosik, sam nie zapalę po obiedzie, żebyś ty miał przyjemność.
- Proszę cię, nie zaczepiaj mnie, bo śpieszę się do domu.
- Zenuś, Kajaki chce posłuchać twego nowego wypracowania.
- Naprawdę?
- Jak Boga kocham.
- Nie musisz wzywać imienia Pana Boga nadaremno
Zza drzew ukazał się wolno i statecznie idący Zenuś. W lewej ręce niósł teczkę błyszczącą niklami, w prawej trzymał bukiet leśnych kwiatów. Udawał, że nie dostrzega wylegujących się pod dębem kolegów.<br>- Zenuś, chcesz zakurzyć? - krzyknął Polek. Chłopiec kroczył poważnie, odwróciwszy głowę w stronę lasu.<br>- Przecież wiesz, że nie znoszę tytoniu.<br>- No, dziorgnij ze dwa dymy, co ci szkodzi.<br>- Nie, nie chcę.<br>- Patrz, nowiuteńki papierosik, sam nie zapalę po obiedzie, żebyś ty miał przyjemność.<br>- Proszę cię, nie zaczepiaj mnie, bo śpieszę się do domu.<br>- Zenuś, Kajaki chce posłuchać twego nowego wypracowania.<br>- Naprawdę?<br>- Jak Boga kocham.<br>- Nie musisz wzywać imienia Pana Boga nadaremno
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego