ją kawałkiem masła czosnkowo-estragonowego. Pycha! Do takiego <orig>superzestawu</> dołączyła zielona sałata z sosem <foreign>vinegretté</>, który wyszedł, jakom zdrów na umyśle, spod nietuzinkowej ręki. Ten francuski sos sałatkowy miał świetną konsystencję - był w części podobny do galaretki, o wyważonych proporcjach czosnku, oliwy i octu. Oryginalny <foreign>vinegretté</>, którego ojczyzną jest południowa Normandia, zawiera dodatkowo ślady musztardy, ale ten, z zakopiańskich Krupówek, muszę przyznać, był bez zarzutu.<br>Jadłem, cmokałem, wysysałem i delektowałem się tak niepozorną na pozór rzeczą, jak dobry, przepraszam - bardzo dobry obiad. Resztki sosu z talerza zbierałem wskazującym palcem, który następnie oblizywałem, co siedzący naprzeciwko mężczyzna obserwował z wyraźną dezaprobatą. Ale