razu czując, jak jaszczurcza rękojeść pewnie przyrasta do dłoni, a ciężar klingi zaprasza ramię do złożenia i cięcia. <br>- To minibastard - przypomniał Esterhazy. Niepotrzebnie. Umiała posługiwać się dłuższą rękojeścią, trzema palcami na kulistej głowicy.<br>Bonhart cofnął się o dwa kroki, na dziedziniec. Wyciągnął swój miecz z pochwy, zawinął nim, aż zasyczało.<br>- Nuże! - powiedział do Ciri. - Zabij mnie. Masz miecz i masz okazję. Masz szansę. Wykorzystaj. Bo nieprędko dam ci drugą.<br>- Czy wyście poszaleli?<br>- Zamknij się, Esterhazy.<br>Zmyliła go spojrzeniem w bok i oszukańczym drgnieniem barku, uderzyła jak piorun, z płaskiego sinistru. Klinga zadzwoniła o paradę, tak silną, że Ciri zachwiała się, musiała