Bocian szedł spokojnie, podparty sękatym kijem. Od razu Zygmunta wypatrzyli, zamachali rękami, że widzą i że poczekają.<br>- No cze - zawołała Trawka.<br>- Cześć, cześć - odpowiedział pośpiesznie Zygmunt, patrząc im po kolei w oczy.<br>Szukał, rzecz jasna, najprostszej przyczyny rozradowania Rubina i Trawki, czyli oznak spożywania nad rzeką piwa w ilości kontrolnej. O dziwo, nic z tych rzeczy.<br>- Właśnie gadaliśmy o Świetlickim. Zygi, jak myślisz, Świetlicki lepszy od Wojaczka? - zagadnął Rubin.<br>- Dajcie już spokój - stęknął zrezygnowany Bocian. Jego cicha miłość do wierszy jednego i drugiego była wszystkim znana.<br>- Ale lepszy czy nie? - ciągnął uparcie Rubin. - Bo ja się w tym gubię. Spotkałem dzisiaj przed