paznokciem brzeg kieszeni nowego fartucha. Wsunął rękę, rozlepił sklejone krochmalem i przyprasowane płótno. Uśmiechnął się. Przypomniał sobie, jak kiedyś spotkał w szatni doktora Krzaka. Znali się z akademii. Krzak skończył naukę rok wcześniej. Ambitnie wybrał tak zwany indywidualny system studiów. Potem coś się zacięło, nie został na klinice. A teraz... Obarczony niepracującą żoną i trójką dzieci, ciągle zalatany, ciągle podenerwowany, ciągle ,,pod ciśnieniem'', dawno utracił swój studencki luz. <br>Akurat obaj dostali nowe fartuchy. Przebierali się rozmawiając o możliwych podwyżkach. Pewnie znowu spóźnią się o parę miesięcy. Prasa będzie opiewała ich wysokość, tylko pieniędzy znów nie będzie. Rząd, wyrównując wstecznie zaległości, zarobi