dziki. Każdy krok to ratunek przed straszliwą zemstą Siepietyńskiego. Pędziliśmy tak chyba z dziesięć minut, aż zupełnie ucichły odgłosy pogoni. Zatrzymaliśmy się i dyszeliśmy ciężko. Nikt z nas nie przypuszczał, że właśnie tak zakończy się nasz pobyt w tej, na pierwszy rzut oka, śmiertelnie nudnej jednostce.<br>Koniec <br><br> <br> Rozdział XV<br>Dzień Obcinki<br><br>Kiedy dwa miesiące później, pewnego niedzielnego przedpołudnia, opowiadałem w kantynie o przygodach, które przeżyliśmy w Sulimowie, nikt nie dawał mi wiary. A przecież wystarczyło zatelefonować do tej jednostki, by dowiedzieć się, że rzeczywiście istnieje tam instytucja Króla Fali. Można było również zadzwonić do naszego kumpla - Kapsla i zapytać go, czy