Typ tekstu: Książka
Autor: Wiedemann Adam
Tytuł: Sęk Pies Brew
Rok: 1998
niego musieliśmy iść bardzo powoli, no i spóźniłem się na autobus. Następny był za godzinę i piętnaście minut.
- To może pochodzimy sobie po mieście - zaproponowała Baata. Spacerowaliśmy w dalszym ciągu milcząc. Baata wyglądała jakby czymś wycieńczona, jak po jakimś ogromnym wysiłku albo po torturach, na których nie pisnęła ani słówka. Oboje mieliśmy zresztą za sobą dwie właściwie nie przespane noce. Chyba też nie zrobiła sobie tym razem makijażu (nie zdążyła?) i również dlatego wydawała się taka blada i zapuchnięta.
Weszliśmy na jakiś mały placyk zarośnięty trawą, z paroma ławkami naokoło. Nad jedną bramą wisiał zardzewiały szyld przedstawiający rozbrykanego konia.
- Tutaj chodziłam
niego musieliśmy iść bardzo powoli, no i spóźniłem się na autobus. Następny był za godzinę i piętnaście minut.<br>- To może pochodzimy sobie po mieście - zaproponowała Baata. Spacerowaliśmy w dalszym ciągu milcząc. Baata wyglądała jakby czymś wycieńczona, jak po jakimś ogromnym wysiłku albo po torturach, na których nie pisnęła ani słówka. Oboje mieliśmy zresztą za sobą dwie właściwie nie przespane noce. Chyba też nie zrobiła sobie tym razem makijażu (nie zdążyła?) i również dlatego wydawała się taka blada i zapuchnięta.<br>Weszliśmy na jakiś mały placyk zarośnięty trawą, z paroma ławkami naokoło. Nad jedną bramą wisiał zardzewiały szyld przedstawiający rozbrykanego konia.<br>- Tutaj chodziłam
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego