uda jej uwydatniły się. Uśmiechała się do niego, poprosił:<br>- Usiądź tu koło mnie, na łóżku...<br>Usiadła i oparła się plecami o jego wzniesione kolana. Powiedziała:<br>- To dobrze, że chorujesz, bo już nie włóczysz się nigdzie, latawcze, i chociaż można cię zobaczyć raz na dwa dni. Nigdy nie usiedzisz na miejscu.<br>Oboje myśleli o jednym, czuli niepokój i podniecenie. Wreszcie Lucjan zaczął:<br>- Widzisz, nie można już tak, jak dawniej... szkoda.<br>- Dlaczego nie można, przecież wszyscy wyszli. Stukonisowa też.<br>- Mógłbym cię zarazić suchotami albo co...<br>Ale już błądził ręką koło jej piersi. Odpowiedziała:<br>- Jakbyś miał zarazić, to i tak blisko siedzę, mogłabym już