krajowców i jadąc jak najwolniej, ruszysz w<br>kierunku południowym - postanowił. - Kiedy ujrzysz wypuszczoną przeze<br>mnie rakietę dymną, gnaj naprzód, jakby goniło cię sto bengalskich<br>tygrysów. Trzymaj się kierunku równoległego do wzgórz dopóty, dopóki<br>nie napotkasz grupy nadciągającej ze wschodu. Wtedy dopiero połączysz<br>się z nią i razem zamkniecie łańcuch obławy.<br> - Och, proszę pana, czy nie może kto inny pojechać zamiast mnie? -<br>żałośnie poprosił Tomek.<br> - Czy obawiasz się, że z tego powodu ominie cię polowanie? - zapytał<br>Bentley. - Ależ, chłopcze, przecież będziesz trzymał główną nić łowów w<br>swoim ręku. Czy wiesz, dlaczego wybrałem ciebie?<br> - Właśnie nie wiem, ale myślę...<br> - Widzę już po twojej