Typ tekstu: Książka
Autor: Krzysztoń Jerzy
Tytuł: Obłęd
Rok: 1983
zawołałem
kwitując wszystkie te męczarnie, jakie przechodziłem od kilku dni, odkąd zacząłem
jeść na dobre.
Zeus ani drgnął, choć odniosłem wrażenie, że twarz mu stężała
srożejąc, ale może sprawił to kaprys światła, cień mknący od jego
kapłanki, która zerwała się na równe nogi i obróciła na mnie swoje
grube szkła.
- Och, na to mamy prosty sposób! - zawołała z pretensją w głosie
- Dlaczego pan wcześniej mi nie powiedział?!
Jakby to było tak łatwo cokolwiek wam powiedzieć, co?, pomyślałem
i bezczelnie wzruszyłem ramionami.

- Nie ma problemu! - oświadczyła kategorycznie.
Zeus skinął głową, co wydało mi się ryzykownym żartem, wszakże
żartem boga, który niczego się
zawołałem<br>kwitując wszystkie te męczarnie, jakie przechodziłem od kilku dni, odkąd zacząłem <br>jeść na dobre.<br> Zeus ani drgnął, choć odniosłem wrażenie, że twarz mu stężała<br>srożejąc, ale może sprawił to kaprys światła, cień mknący od jego<br>kapłanki, która zerwała się na równe nogi i obróciła na mnie swoje<br>grube szkła.<br> - Och, na to mamy prosty sposób! - zawołała z pretensją w głosie <br>- Dlaczego pan wcześniej mi nie powiedział?!<br> Jakby to było tak łatwo cokolwiek wam powiedzieć, co?, pomyślałem<br>i bezczelnie wzruszyłem ramionami.<br> &lt;page nr=193&gt;<br> - Nie ma problemu! - oświadczyła kategorycznie.<br> Zeus skinął głową, co wydało mi się ryzykownym żartem, wszakże<br>żartem boga, który niczego się
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego