Typ tekstu: Książka
Autor: Krzysztoń Jerzy
Tytuł: Wielbłąd na stepie
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1978
mi do zrozumienia, że jestem za młody, niedojrzały... Aż nie śmiem cię spytać, czy zostałabyś moją żoną?
Zosia milczała.
- Masz! Nie przypuszczałem, że zaskoczę cię do tego stopnia...
- W takich warunkach, w jakich żyjemy - powiedziała - wydaje się to bez sensu.
- Nie mówmy o warunkach.
- Może kiedyś będziemy żyć po ludzku. Och, oczywiście chciałabym mieć dom. I ciebie w naszym domu. Ale przecież to są marzenia. A rzeczywistość to wspólna ziemianka albo wspólny barak. Kilof i łopata. Czterysta gramów chleba dziennie. I wojna, której końca nie widać. Wolę nie marzyć o naszym domu. Jestem przesądna. A poza tym nie spodziewam się niczego
mi do zrozumienia, że jestem za młody, niedojrzały... Aż nie śmiem cię spytać, czy zostałabyś moją żoną?<br>Zosia milczała.<br>- Masz! Nie przypuszczałem, że zaskoczę cię do tego stopnia...<br>- W takich warunkach, w jakich żyjemy - powiedziała - wydaje się to bez sensu.<br>- Nie mówmy o warunkach.<br>- Może kiedyś będziemy żyć po ludzku. Och, oczywiście chciałabym mieć dom. I ciebie w naszym domu. Ale przecież to są marzenia. A rzeczywistość to wspólna ziemianka albo wspólny barak. Kilof i łopata. Czterysta gramów chleba dziennie. I wojna, której końca nie widać. Wolę nie marzyć o naszym domu. Jestem przesądna. A poza tym nie spodziewam się niczego
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego