milczeć. Ohydne bydlę i kwita.<br>- Tak, tak, ohyd...nee bydlęę... i kwita - przyśpiewywał Lucjan.<br>- Jeśli ohydne bydlę, to trzeba go otruć. Znam nawet sposób - dodał Dziadzia.<br>Pani Bove dostała spazmów. Krzyczała:<br>- Michał, Michał, w tej chwili od tych ordynusów, w tej chwili, do domu, ale kompania., nie ma co. Już. Och, nikczemnicy!<br>Bove zdążył się tylko pożegnać i zostawić pieniądze na rachunek. Dwaj młodzieńcy zostali sami.<br>- Cholera nagła - wyrzekał Dziadzia. - Zmarnowaliśmy tylko wieczór. <page nr=118> Skąd ty znasz tę małpią parę? On jeszcze znośny, ale ona! Wariatka jakaś. Pijmy.<br>- Bardzo cię przepraszam, akurat żeśmy się spotkali. Teraz jesteśmy sami.<br>- Jak najlepiej. Postąpiłeś dzisiaj