Typ tekstu: Książka
Autor: Artur Baniewicz
Tytuł: Drzymalski przeciw Rzeczpospolitej
Rok: 2004
klimacie trochę trudno o zamarzające panienki.
- To nie była panienka. To znaczy... nie w tym sensie.
- Nie była?! - udała boleśnie zaskoczoną. - Czyżbyśmy mówili o jednej? Rozczarowujesz mnie. Założę się, że była ładna - dodała, szczerząc zęby.
- Wygrałaś.
- Długie, zgrabne nogi... Jak to leci w "Powtórce"? Duuuże, niebieskie oczy...
- Dobrze ci idzie. Od razu poznać psychologa.
- No i pewnie miała na czym usiąść.
- No. Przystanek.
- Słucham?
- Przystanek. No wiesz, ławka.
- Ładnie to tak w miejscu publicznym...? Mam nadzieję, że chociaż byłeś po cywilnemu.
- W mundurze. Ale nie martw się, to był środek nocy. Nikt nie widział.
Cofnęła nagle stopę, i to tak energicznie, że
klimacie trochę trudno o zamarzające panienki.<br>- To nie była panienka. To znaczy... nie w tym sensie.<br>- Nie była?! - udała boleśnie zaskoczoną. - Czyżbyśmy mówili o jednej? Rozczarowujesz mnie. Założę się, że była ładna - dodała, szczerząc zęby.<br>- Wygrałaś.<br>- Długie, zgrabne nogi... Jak to leci w "Powtórce"? Duuuże, niebieskie oczy...<br>- Dobrze ci idzie. Od razu poznać psychologa.<br>- No i pewnie miała na czym usiąść.<br>- No. Przystanek.<br>- Słucham?<br>- Przystanek. No wiesz, ławka.<br>- Ładnie to tak w miejscu publicznym...? Mam nadzieję, że chociaż byłeś po cywilnemu.<br>- W mundurze. Ale nie martw się, to był środek nocy. Nikt nie widział.<br>Cofnęła nagle stopę, i to tak energicznie, że
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego