się ziemniaki, fasola bulgocze na ogniu. Zdjęła fartuszek, podeszła do lustra, by się uczesać. Nie, w tych spodniach nie wyglądam tak dobrze jak w czarnych, spojrzała na zegarek, jeszcze zdążę się przebrać. W chwili gdy znów wchodzi do kuchni, słyszy podjeżdżający samochód. Już jest - myśli i serce bije jej mocniej. Odcedza fasolę, a gdy on staje w drzwiach, obiad jest już na stole. Joanna uśmiecha się na jego widok, cóż może być piękniejszego niż on, wracający na obiad do domu. <br><br>Stoi w progu, w jasnym płaszczu, z czarną torbą przewieszoną przez ramię, szczęśliwy, że ma już za sobą codzienny koszmar, z