Typ tekstu: Książka
Autor: Broszkiewicz Jerzy
Tytuł: Doktor Twardowski
Rok wydania: 1987
Rok powstania: 1978
momentu, kiedy już we dwójkę, po rozwiezieniu tamtych, zajeżdżają pod ciemny i uciszony czarnowiejski wieżowiec.
Dopiero tutaj zatroskany wicedyrektor doczekał się podzięki: - Dziękuję, dyrektorze. Dobranoc.
Nie czekając na odpowiedź Małgorzata wysiada z wozu , odchodzi.
Jasny cień niknie wśród ciemnych ścian, cichną kroki.
Miłe to, że Dobieski nie jest natarczywym durniem.
Odjeżdża zamyślony, lekko uśmiechnięty - tym razem wreszcie zauważono go. Nie myli się.
Widok jego pochylonej nad kierownicą twarzy towarzyszy Małgorzacie aż do piątego czy szóstego piętra.
J est zmęczona, senna, przemarznięta.
Przyrządza sobie lekką kolację, zje ją w gorącej kąpieli.
Wędrując w stronę rozścielonego tapczana mija wbudowane w ścianę korytarzyka duże
momentu, kiedy już we dwójkę, po rozwiezieniu tamtych, zajeżdżają pod ciemny i uciszony czarnowiejski wieżowiec.<br>Dopiero tutaj zatroskany wicedyrektor doczekał się podzięki: - Dziękuję, dyrektorze. Dobranoc.<br>Nie czekając na odpowiedź Małgorzata wysiada z wozu , odchodzi.<br>Jasny cień niknie wśród ciemnych ścian, cichną kroki.<br>Miłe to, że Dobieski nie jest natarczywym durniem.<br>Odjeżdża zamyślony, lekko uśmiechnięty - tym razem wreszcie zauważono go. Nie myli się.<br>Widok jego pochylonej nad kierownicą twarzy towarzyszy Małgorzacie aż do piątego czy szóstego piętra.<br>J est zmęczona, senna, przemarznięta.<br>Przyrządza sobie lekką kolację, zje ją w gorącej kąpieli.<br>Wędrując w stronę rozścielonego tapczana mija wbudowane w ścianę korytarzyka duże
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego