Typ tekstu: Książka
Autor: Breza Tadeusz
Tytuł: Urząd
Rok wydania: 1984
Rok powstania: 1960
kogoś, nie wypuszczając słuchawki telefonicznej z ręki. Usłyszałem więc o sobie, że "dzwoni uno stra niero" i że nie można się zorientować, czego ten straraero chce. Podeszh tedy do telefonu pani Kozicka.
Ale kiedy po godzinie dobrnąłem wreszcie na via Avezzano, przyjęła mnie pani doktor Rogulska. Namęczyłem się, nim dojechałem. Odszukać tę uliczkę nie było iatwo. Wszystko się zgadzało z tym, co mi powiedzieli znajomi. Pensjonat był daleko, dzielnma niemiła. Niepotrzebnie wplątałem się w jakieś tory. Wydostałem się na wiadukt, na którym nie było żywej duszy. Ani spytać, ani samemu się zorientować. Gorąco, spod spodu lomot pociągów. Zawróciłerri. Z dziesięć razy
kogoś, nie wypuszczając słuchawki telefonicznej z ręki. Usłyszałem więc o sobie, że "dzwoni uno stra niero" i że nie można się zorientować, czego ten straraero chce. Podeszh tedy do telefonu pani Kozicka.<br>Ale kiedy po godzinie dobrnąłem wreszcie na via Avezzano, przyjęła mnie pani doktor Rogulska. Namęczyłem się, nim &lt;page nr=11&gt; dojechałem. Odszukać tę uliczkę nie było iatwo. Wszystko się zgadzało z tym, co mi powiedzieli znajomi. Pensjonat był daleko, dzielnma niemiła. Niepotrzebnie wplątałem się w jakieś tory. Wydostałem się na wiadukt, na którym nie było żywej duszy. Ani spytać, ani samemu się zorientować. Gorąco, spod spodu lomot pociągów. Zawróciłerri. Z dziesięć razy
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego