jak błogosławione przesłanie z zaświatów w tej słowiańskiej <orig>panichidzie</>, wywiedzionej z zamierzchłych epok, tajemnej i życiodajnej, ale później zwyciężyło zwyczajne obżarstwo.<br>- Mołyszsia? - zagadnęła Wala, gdy przystanęli na uboczu.<br>- Mhm.<br>- A ja nie - powiedziała cicho. - Powtarzam: "<foreign>Amin. Amin. Na kładbiszcze wietier świszczet. Amin! Amin!</>" Tylko nie mów nikomu... Spróbuj, to fajnie.<br>Odtąd na spółkę uprawiali świętokradztwo z tak nabożnymi minami jak dwoje aniołków, które zstąpiły na ziemski padół. Jurek stał się bezczelny, zaczął przebierać, domagał się pierogów z kapustą, które mu najbardziej smakowały, Wala wolała z serem zmieszanym z kaszą, ten gatunek trafiał się dość rzadko. Od czasu do czasu przekąsali blinem