Typ tekstu: Książka
Autor: Brzechwa Jan
Tytuł: Miejsce dla kpiarzy
Rok powstania: 1967
ta sama dylema:
Nie ma.
Ze słów sekretarki wynika,
Że pojechał na dzień do Rybnika.

Po miesiącu powrócił, ale nie miał czasu,
W poniedziałek wyszedł do Dyrekcji Lasów,
We wtorek miał posiedzenie,
W środę był zajęty szalenie:
Inwentaryzacja,
Rejestracja,
Lustracja...

Racja! Trudno. Kazał mi przyjść w sobotę.
Odłożyłem całą robotę,
Ogoliłem się należycie,
Zameldowałem się u sekretarki o świcie,
Tego dnia przyjąć mnie nie mógł,
W środę, niestety, zaniemógł -
Rozchorował się najfatalniej,
A ja wiądłem jak kwiat, w poczekalni.

Po tygodniu spotkaliśmy się na pogrzebie:
Leżeliśmy obok siebie
Głowa naprzeciw głowy -
On w blaszanej trumience,
A ja - w dębowej.
Podaliśmy sobie ręce
ta sama dylema:<br> Nie ma.<br>Ze słów sekretarki wynika,<br> Że pojechał na dzień do Rybnika.<br><br>Po miesiącu powrócił, ale nie miał czasu,<br>W poniedziałek wyszedł do Dyrekcji Lasów,<br> We wtorek miał posiedzenie,<br> W środę był zajęty szalenie:<br> Inwentaryzacja,<br> Rejestracja,<br> Lustracja...<br><br>Racja! Trudno. Kazał mi przyjść w sobotę.<br> Odłożyłem całą robotę,<br> Ogoliłem się należycie,<br> Zameldowałem się u sekretarki o świcie,<br>Tego dnia przyjąć mnie nie mógł,<br> W środę, niestety, zaniemógł -<br>Rozchorował się najfatalniej,<br> A ja wiądłem jak kwiat, w poczekalni.<br><br>Po tygodniu spotkaliśmy się na pogrzebie:<br> Leżeliśmy obok siebie<br> Głowa naprzeciw głowy -<br>On w blaszanej trumience,<br> A ja - w dębowej.<br>Podaliśmy sobie ręce
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego