Pominę tu oceny ogólne i fakty znane, nawet banalne: że u podłoża sprawy leży brak kultury pracy, brak pieniędzy na modernizację gospodarki i wilczy apetyt na zysk wolnorynkowych nuworyszy, luki prawne i archaizmy w Kodeksie pracy, a wreszcie - powszechna nędzna kondycja fizyczna cherlawego społeczeństwa (w domyśle: wódka, papierosy, leniwa nieruchawość). Ograniczę się do jednej, konkretnej i możliwej do załatwienia sprawy. Do koordynacji działań, obejmujących wszystkie wymienione tu instytucje, plus prokuraturę, policję, no i związki zawodowe - przynajmniej te, które troski o pracownika nie ograniczają do żądań podwyżek płac, strajków i marszów na Belweder. Eksperci twierdzą, że połączenie wysiłków zwiększyłoby rezultaty kontroli, nakazów