sprzedać i będzie zysk pewny, szybki, higieniczny. Ja wtedy wykazałem się instynktem samozachowawczym. Jeżeli wszyscy tak rozumują, to ta cena może nie być wcale taka wysoka. Może trzeba zagrać inaczej. Ja nie kupiłem Swarzędza. Zostałem przy obligacjach myśląc - będą następne prywatyzacje, to kupię jakąś inną firmę, na przykład Żywiec czy Okocim. Zostałem z obligacjami i okazało się, że miałem rację. Swarzędz stanął poniżej ceny sprzedaży. Cena sprzedaży wynosiła pięćdziesiąt tysięcy. Pierwsze notowanie stanęło na wysokości czterdziestu jeden tysięcy i w zasadzie ci, co sprzedali po czterdzieści jeden, jak Piki, to zarobili. Natomiast ci, którzy chcieli wyciągnąć więcej, jak Kurtz, postawili cenę