Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Tygodnik Podhalański
Nr: 36
Miejsce wydania: Zakopane
Rok: 1999
Chicago gadała mi przez telefon, że nasz burmistrz przyjechał do nich, a potem zniknął. Trochę się martwię, czy go gdzieś nie napadli, bo tam niebezpiecznie w Ameryce na ulicach. Mój stary mówi, że Adam schował się w mysiej dziurze, bo w Zakopanem chcą go odwoływać, ale ja staremu nie wierzę.
* Okropnie mnie zdenerwował taki pan z Krakowa, co u nas wynajął pokój na kilka dni. W ostatnią niedzielę wyszedł z kościoła na Krzeptówkach w połowie mszy, bo mówi, że mu się kazanie nie podobało. A przecież to wszystko święta prawda, że górale obcym ziemię sprzedają, że handlarze spod Gubałówki brużdżą ciągle
Chicago gadała mi przez telefon, że nasz burmistrz przyjechał do nich, a potem zniknął. Trochę się martwię, czy go gdzieś nie napadli, bo tam niebezpiecznie w Ameryce na ulicach. Mój stary mówi, że Adam schował się w mysiej dziurze, bo w Zakopanem chcą go odwoływać, ale ja staremu nie wierzę.<br>* Okropnie mnie zdenerwował taki pan z Krakowa, co u nas wynajął pokój na kilka dni. W ostatnią niedzielę wyszedł z kościoła na Krzeptówkach w połowie mszy, bo mówi, że mu się kazanie nie podobało. A przecież to wszystko święta prawda, że górale obcym ziemię sprzedają, że handlarze spod Gubałówki brużdżą ciągle
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego