rejonowej przychodni, odczekaliśmy kilkadziesiąt minut i razem weszliśmy do gabinetu. Lekarz podniósł się spoza biurka. Rękoma opierał się ciężko o blat i na jego pięknej, pociągłej twarzy malował się wysiłek. Spojrzałam szybko w dół; tak, nie pomyliłam się, nogi miał bezwładne. Zdjęłam bluzkę, a potem na życzenie lekarza i koszulę. Opukiwał moje serce, osłuchiwał mnie dokładnie, od czasu do czasu rzucając na moją twarz wnikliwe spojrzenia. Czułam, jak jego oczy przesuwają się po moich ramionach w dół, było mi zimno.<br>Zmierzył mi ciśnienie, jeszcze chwilę trzymał przegub mojej ręki, a potem zbadał także mojego męża. Przez cały czas nic nie mówił