Typ tekstu: Książka
Autor: Czeszko Bohdan
Tytuł: Powódź
Rok wydania: 1984
Rok powstania: 1975
chociaż szczynowate, to jednak pozbawione będzie zawiesin beczkowego szlamu, bowiem, jak nam doniesiono, świeżą bekę właśnie nabito.
Wstąpiliśmy zatem pod "R. W." i odczekaliśmy swoją kolejkę wymieniając zdawkowe pozdrowienia.
W głębi huczącego głosami pomieszczenia, w powietrzu przesączonym mocnymi odorami wypacanego alkoholu, ostrego tytoniu i frytury kuchennej bulgot począł się wzmagać.
Ośrodek tego bulgotu stanowił stolik, przy którym siedzieli, jeśli owo zwisanie można nazwać siedzeniem, Kotlarski, Orłoś i Wilga.
Kotlarski i Orłoś mieli spojrzenia już podobne do tego, jakie mają przeznaczone na stół karpie w galarecie.
Wilga zaś stał nad nimi i wydzielał właśnie bulgot destruktujący z wolna monotonne brzęczenie roju.
Wuja
chociaż szczynowate, to jednak pozbawione będzie zawiesin beczkowego szlamu, bowiem, jak nam doniesiono, świeżą bekę właśnie nabito.<br>Wstąpiliśmy zatem pod "R. W." i odczekaliśmy swoją kolejkę wymieniając zdawkowe pozdrowienia.<br>W głębi huczącego głosami pomieszczenia, w powietrzu przesączonym mocnymi odorami wypacanego alkoholu, ostrego tytoniu i frytury kuchennej bulgot począł się wzmagać.<br>Ośrodek tego bulgotu stanowił stolik, przy którym siedzieli, jeśli owo zwisanie można nazwać siedzeniem, Kotlarski, Orłoś i Wilga.<br>Kotlarski i Orłoś mieli spojrzenia już podobne do tego, jakie mają przeznaczone na stół karpie w galarecie.<br>Wilga zaś stał nad nimi i wydzielał właśnie bulgot destruktujący z wolna monotonne brzęczenie roju.<br>Wuja
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego