Typ tekstu: Książka
Autor: Brzechwa Jan
Tytuł: Opowiadania drastyczne
Rok powstania: 1968
Wpatrywał się w Klarę i nie ogłądając dowodu rzucił go na stolik, potem szepnął coś swemu towarzyszowi i obaj przez dłuższą chwilę bezczelnie przyglądali się Klarze.
Krew uderzyła mi do głowy, zacisnąłem palce na marmurowej popielniczce. Otrzeźwił mnie głos Klary:
- Błagam pana... Czy pan oszalał?
Kiedy żandarmi wyszli, powiedziałem:
- Tak. Oszalałem.
Zrozumiałem, że trujące ziele czarownicy dostało mi się do krwi.
Opowiedziałem Marianowi o naszym spotkaniu i nazajutrz poszliśmy razem z wizytą do Klary. Mieszkała u ciotki, korpulentnej i gadatliwej paniusi, uczesanej w pretensjonalne loczki. Rodzice Klary pozostali w Wilnie, gdzie jej ojciec był profesorem uniwersytetu. Podzielił później los innych swoich
Wpatrywał się w Klarę i nie ogłądając dowodu rzucił go na stolik, potem szepnął coś swemu towarzyszowi i obaj przez dłuższą chwilę bezczelnie przyglądali się Klarze.<br>Krew uderzyła mi do głowy, zacisnąłem palce na marmurowej popielniczce. Otrzeźwił mnie głos Klary:<br>- Błagam pana... Czy pan oszalał?<br>Kiedy żandarmi wyszli, powiedziałem:<br>- Tak. Oszalałem.<br>Zrozumiałem, że trujące ziele czarownicy dostało mi się do krwi.<br>Opowiedziałem Marianowi o naszym spotkaniu i nazajutrz poszliśmy razem z wizytą do Klary. Mieszkała u ciotki, korpulentnej i gadatliwej paniusi, uczesanej w pretensjonalne loczki. Rodzice Klary pozostali w Wilnie, gdzie jej ojciec był profesorem uniwersytetu. Podzielił później los innych swoich
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego