Typ tekstu: Książka
Tytuł: Klechdy domowe
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1960
JADWIGI
W Krakowie budują świątynię.
Królowa Jadwiga wielkie dała skarby, aby piękny kościół wystawić Bogu w stolicy. Sama często przychodzi spojrzeć na robotę dzielnych murarzy. Słonko jasno świeci, robota idzie żwawo. Jeden z robotników podśpiewuje, inny coś wesołego opowiada. Snadź im dobrze na sercu.

Ale nie wszyscy tak są radośni. Oto jeden z nich, choć pracuje pilnie, od rana słówka nie rzekł, smutny, nie słucha wesołych rozmów, często wzdycha, a nawet łzę ukradkiem ociera.
Nikt tego nie widzi.
Wtem robotnik, stojący wysoko na rusztowaniu, zawołał:
- Królowa, pani Jadwiga, idzie!
Stuknęły raźniej młotki, zadzwoniły kielnie, rozjaśniły się twarze murarzy.
- Królowa, pani nasza
JADWIGI&lt;/&gt;<br>W Krakowie budują świątynię. <br>Królowa Jadwiga wielkie dała skarby, aby piękny kościół wystawić Bogu w stolicy. Sama często przychodzi spojrzeć na robotę dzielnych murarzy. Słonko jasno świeci, robota idzie żwawo. Jeden z robotników podśpiewuje, inny coś wesołego opowiada. Snadź im dobrze na sercu. <br><br>Ale nie wszyscy tak są radośni. Oto jeden z nich, choć pracuje pilnie, od rana słówka nie rzekł, smutny, nie słucha wesołych rozmów, często wzdycha, a nawet łzę ukradkiem ociera. <br>Nikt tego nie widzi. <br>Wtem robotnik, stojący wysoko na rusztowaniu, zawołał: <br>- Królowa, pani Jadwiga, idzie! <br>Stuknęły raźniej młotki, zadzwoniły kielnie, rozjaśniły się twarze murarzy. <br>- Królowa, pani nasza
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego