Typ tekstu: Książka
Autor: Konwicki Tadeusz
Tytuł: Dziura w niebie
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1959
uwolniliśmy... Widzieli go potem?
- Nie. Polek, to pewnie jakiś bradziaga, bezrobotny.
- I co? Nikt tu nigdy do nas nie przyjdzie?
- Ja nie wiem. Pewnie nikt. Bo nikt przecież dawniej nigdy nie przychodził.
- Kajaki.
- No?
- Idź ty już do domu.
- Dlaczego? Ja mogę jeszcze posiedzieć.
- Idź już.
- Polek, co ty? Tu Pacia zaraz przyjdzie. Mówiła mi po obiedzie.
- Idź. Powiedz też jej, żeby nie przychodziła.
- To ty taki jesteś kolega?
- Głowa mnie boli. Idź.
Kajaki podniósł się z łóżka. Chwilę postał niezdecydowanie przy drzwiach. Czekał, że Polek go zawoła, każe wrócić. Ale Krywko leżał bez ruchu z głową zanurzoną w gęstym mroku
uwolniliśmy... Widzieli go potem?<br>- Nie. Polek, to pewnie jakiś bradziaga, bezrobotny.<br>- I co? Nikt tu nigdy do nas nie przyjdzie?<br>- Ja nie wiem. Pewnie nikt. Bo nikt przecież dawniej nigdy nie przychodził.<br>- Kajaki.<br>- No?<br>- Idź ty już do domu.<br>- Dlaczego? Ja mogę jeszcze posiedzieć.<br>- Idź już.<br>- Polek, co ty? Tu Pacia zaraz przyjdzie. Mówiła mi po obiedzie.<br>- Idź. Powiedz też jej, żeby nie przychodziła.<br>- To ty taki jesteś kolega?<br>- Głowa mnie boli. Idź.<br>Kajaki podniósł się z łóżka. Chwilę postał niezdecydowanie przy drzwiach. Czekał, że Polek go zawoła, każe wrócić. Ale Krywko leżał bez ruchu z głową zanurzoną w gęstym mroku
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego