odjeżdżają! Główny marszałek byłej Armii Dolnych Młynów podniósł się z ziemi i z opuszczonym wzrokiem ruszył w stronę osady. Uliczką Stacyjną, wiodącą ku kościołowi, jechała już biała fura pana Pluski, wyładowana gratami i tobołami. Na samym szczycie zgromadzonego dobytku chwiał się wazon, ogromny niczym parasol. Gdzieś zza parkanu klasztornego wyszła Pacia. Osłoniwszy oczy przed słońcem, które stało już na ziemi, patrzyła jakiś czas w stronę wzgórza, gdzie leżał Polek, a obok niego siedział bardzo smętny Kajaki.<br>- Polek, do widzenia! - krzyknęła. Krywko otworzył oczy, lecz się nie poruszył.<br>- Do widzenia! Już ci się nie będę naprzykrzać!<br>- Jedź, jedź. Na zdrowie - rzekł cichym