i tam zaczęły kijami bębnić w deski. Gdzieś w okolicy parku przejechał . tramwaj, stary, hałaśliwy, dzwoniący i zgrzytający gruchot, przejęty swoją czynnością i zły jak stróżka skrapiająca chodnik <page nr=146>.<br>Romek wstał z ławki i powlókł się do miasta do swojej ulubionej cukierni. Wyszedłszy stamtąd, zniechęcony do ulicy i osamotniony, wrócił do "Pacyfiku". I tu także: "na miłość boską, gdzie iść, co robić?" Bezradnie usiadł na łóżku. Przerażała go cisza pokoju i mebli tonących już w półmroku. Za oknem, na sali, dudniło coś i szumiało jak w garnku przyłożonym do ucha - a tu - środek wszechświata - pokój pusty jak beczka, po której łażą muchy