Typ tekstu: Książka
Autor: Białołęcka Ewa
Tytuł: Tkacz iluzji
Rok wydania: 2004
Rok powstania: 1997
pieczołowicie w szarfie. Miałem nadzieję, że nic nie sprawi, iż je rozbiję. Skończyłyby się dla mnie wtedy wszystkie kłopoty. Wraz z życiem.
Zatarliśmy wszystkie ślady naszego pobytu. Wziąłem jeszcze jedną ze szklanych rurek Grzywy. Miała podziałkę do odmierzania płynów.
"Skąd tyle wiesz o Białym Wężu?" - zapytał Stalowy z uznaniem.
"Żmijowe Pagórki to jedno z niewielu miejsc, gdzie żyją. Pierwszy, jakiego złapałem, był jednocześnie ostatnim. Gdy przyniosłem go do domu, dostałem w skórę, a potem musiałem nauczyć się wszystkiego o neurotoksynach. Przydało się."
Odstawiłem latarenkę na dawne miejsce. Wężownik skinął poważnie głową. Chwyciliśmy się za ręce, jak podczas zabawy w kółko i
pieczołowicie w szarfie. Miałem nadzieję, że nic nie sprawi, iż je rozbiję. Skończyłyby się dla mnie wtedy wszystkie kłopoty. Wraz z życiem. <br>Zatarliśmy wszystkie ślady naszego pobytu. Wziąłem jeszcze jedną ze szklanych rurek Grzywy. Miała podziałkę do odmierzania płynów.<br>"Skąd tyle wiesz o Białym Wężu?" - zapytał Stalowy z uznaniem.<br>"Żmijowe Pagórki to jedno z niewielu miejsc, gdzie żyją. Pierwszy, jakiego złapałem, był jednocześnie ostatnim. Gdy przyniosłem go do domu, dostałem w skórę, a potem musiałem nauczyć się wszystkiego o neurotoksynach. Przydało się."<br>Odstawiłem latarenkę na dawne miejsce. Wężownik skinął poważnie głową. Chwyciliśmy się za ręce, jak podczas zabawy w kółko i
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego