Rzym zły, bo zły, ale przytomny, na wrażenia zewnętrzne rozbudzony. A nie w takim stanie, w jakim teraz jestem, jak pies w wagonie kolejowym pod ławką!<br>W pensjonacie "Wanda" nie najlepiej mi. Lecz wynosić się nie warto. Miałem zamiar, porzuciłem go. Mógłbym wrócić do tego "Nettuno", gdzie początkowo mieszkałem. Zrezygnowałem. Pakować się, rozpakowywać, żeby znowu po jednym dniu wszystko pchać do walizki, to bez sensu. Wysiłek z pozoru żaden, niemniej przeto wysiłek. Nawet na taki niewielki trudno mi się zdobyć teraz. Pomimo tego, że drażnią mnie zmiany, które wyczuwam u wszystkich z "Wandy" w stosunku do mojej osoby. Tylko Maliński tak mnie