szło. Potem<br>kazał klęknąć i powtarzać przysięgę, że nie będę ja tytoniu palił, aż<br>mi tato pozwoli. Wrócił ja z wojny - tej pierwszej - i dalej tatę<br>przepraszać: "Ja złamał przysięgę, tata nie było, wojna, okopy, tak i<br>ja zaczął palić, niech mi tato podaruje..." A on wyjął papierośnicę,<br>podaje mi: "Pal! Tylko żeby ty był zawsze od zboża daleko, bo to jest<br>pierwsza rzecz, o którą się świat modli".<br> No i jak tu było darować Denderysowi, kiedy on z tych ćwierć-morgów<br>miedzę na szerokość trzech palców zaorał? Trzeba mu było osobiście<br>sprawiedliwość wymierzyć, wierząc, że niebo stanie po stronie obrońcy