męczenników wolności</>", na które wzywały drukowane ulotki, spieszyły tłumy w "grubej żałobie". Po straceniu trzech młodych członków czerwonej konspiracji <gap>.<br>Przez warszawskie ulice, którymi podążały Polki w czerni, margrabia jeździł teraz w zamkniętej, opancerzonej karecie, a towarzyszyli jej konni żandarmi. Brzęk i tętent oznajmiał mieszkańcom, że oto jedzie naczelnik cywilny rządu. Pałac Brühlowski otoczony był w nocy i w dzień strażą. Na dziedzińcu stała kompania piechoty, zawsze zamkniętej bramy strzegło dziesięciu policjantów. W dwóch ogrodach przylegających do pałacu ustawiono straże. Strzegący Wielopolskiego rosyjscy żandarmi myśleli, że jest więźniem stanu. Jeden z nich, zmęczony tą służbą, powiedział kiedyś:<br>- Panie Boże, kiedy cesarz zdecyduje