się z wywłaszczenia dziedziców i fabrykantów, ale nie mogłem zrozumieć języka, tak teraz oczywistego, którym przemawiano do mnie z plakatów i gazet. Przyznać muszę z ręką na sercu, że nie byłem pewien trwałości nowej władzy. Cóż... po prostu nie patrzyłem z lotu ptaka, ale z poziomu niewysokiego mężczyzny. Zresztą sam Pan Profesor pamięta dobrze ten okres. W takim chaosie nie myślałem mieszać się do niczego, co by pachniało polityką, bo to z moim losem na karku skończyłoby się albo więzieniem, albo strzałem zza węgła. Przypuszczałem, że złośliwy los zapomni o mnie, jeżeli tylko zajmę się jakąś nieefektowną działalnością, jak na przykład zarabianie