dłonie na jej lekko tylko zarysowującym się brzuchu. <br>- Andrzeju, obejmij Gosię - mówi Jola.<br>Staję jakoś niezręcznie, sztywno, nienaturalnie. Lekko z tyłu, w jakimś niepotrzebnym dystansie, nie przytulam się, tylko w dziwnym geście otaczam ręką moją żonę, moją dzieci rodzicielkę. Jakbym się bał, że promienie modlitwy niczym rentgen prześwietlą i mnie.<br>- Panie Jezu, który wskrzesiłeś Łazarza - zaczyna modlitwę Robert, ma przyjemny niski głos - prosimy Ciebie, ulituj się nad swoim dzieciątkiem i uzdrów je. - Robi pauzę.<br>Patrzę spod przymrużonych powiek i widzę, że odnowiciele zaczynają się skupiać, z zamkniętymi oczami szepczą pod nosem modlitwy albo coś mamroczą do siebie. Robert znów podejmuje:<br>- Panie Jezu