jakiegoś buta po swoim chłopaku,<br>którego mina rozerwała, gdybyśmy swojego nie znaleźli, i żebyśmy zaszli<br>do niej, jak będziemy wracać. A nawet się popłakała nad tym butem. Inna<br>znów zabrała się kawałek z nami, bo szła na drugi koniec wsi do<br>siostry, a gdyśmy się rozstawali, rzekła:<br> - Niech was Jasna Panienka prowadzi. Znajdziecie, znajdziecie. Czemuż<br>mielibyście nie znaleźć?<br> Za to chłopy, gdy matka któremuś wspomniała, że zgubiłem tego buta,<br>mieli wszyscy jedną radę, żeby zlać mnie, to na drugi raz nie zgubię.<br>Któryś nawet mi pod nogi splunął:<br> - Nagła krew, buta zgubić. O, bym zlał, bym zlał.<br> Inny aż zakipiał:<br> - Surowym