jest to zamazywanie podziałów. To byli przecież najlepsi profesjonaliści ochraniający rządców PRL, najbardziej zaufani ludzie ze służb specjalnych, które ogrywały centralną rolę w zastraszaniu społeczeństwa. Znacznie później, w okresie "Solidarności", kiedy zaczęły do nas docierać informacje z dotąd bardzo hermetycznych kręgów władzy, dowiedziałem się, że ten gest podania dłoni przez Papieża zrobił w gronie agentów służb specjalnych ogromne wrażenie, że długo był wśród nich komentowany. Oni czuli przepaść dzielącą społeczeństwo na "my" i "oni", bo przecież i w interesie władzy, dla umacniania lojalności, również leżało podtrzymywanie głębi tego podziału, a tu ktoś z innego obozu uszanował ich wysiłek, dostrzegł w ich