Typ tekstu: Książka
Autor: Andrzej Czcibor-Piotrowski
Tytuł: Cud w Esfahanie
Rok: 2001
w naszej rodzinnej gwarze nazywaliśmy apintasem, i załatwiwszy się, zaczął starannie polewać wodą z dzbanuszka, cieniutki strumyczek zwilżał mu go, on zaś drugą ręką starannie się obmywał,
a mnie oczy nie mieściły się już niemal na twarzy: nigdy jeszcze nie widziałem takiego dużego, a Hamid tylko kiwał głową, kiedy zaś Pers odszedł, przyłożył do podbrzusza zwiniętą dłoń, do niej drugą, jakby coś obejmował, i dał mi do zrozumienia, że my, Polacy, z Lechistanu, to mamy zaledwie takie, na dwie dłonie, kir-e kuczek, a potem kazał mi dołączyć do swoich jedną moją dłoń, a potem drugą, a ja ze smutkiem pojąłem
w naszej rodzinnej gwarze nazywaliśmy apintasem, i załatwiwszy się, zaczął starannie polewać wodą z dzbanuszka, cieniutki strumyczek zwilżał mu go, on zaś drugą ręką starannie się obmywał,<br>a mnie oczy nie mieściły się już niemal na twarzy: nigdy jeszcze nie widziałem takiego dużego, a Hamid tylko kiwał głową, kiedy zaś Pers odszedł, przyłożył do podbrzusza zwiniętą dłoń, do niej drugą, jakby coś obejmował, i dał mi do zrozumienia, że my, Polacy, z Lechistanu, to mamy zaledwie takie, na dwie dłonie, kir-e kuczek, a potem kazał mi dołączyć do swoich jedną moją dłoń, a potem drugą, a ja ze smutkiem pojąłem
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego