wsiadłem do pociągu, nie wiedząc, jaką drogą przyjdzie mi jechać do Krasnowodzka, określonego jako cel podróży na bilecie otrzymanym od oficera łącznikowego komendy wojska polskiego, odpowiedzialnego za transport Polaków, wojskowych i sierot, którzy mieli być pierwszym statkiem ewakuowani drogą morską z tego rosyjskiego portu nad Morzem Kaspijskim do Pahlevi w Persji;<br>w zatłoczonym przedziale, a po raz pierwszy od lat jechałem znów pociągiem osobowym (jak z Warszawy do Lwowa i z powrotem), nie towarowym, od razu przypadliśmy sobie do serca z kilkorgiem rówieśników, chłopców i dziewcząt, jak się okazało - Rosjan, z którymi szybko się zbliżyłem: dzieliliśmy się jedzeniem, biegaliśmy po kipiatok